czwartek, 2 maja 2013

ŚMIERĆ W BRESLAU, MAREK KRAJEWSKI


Dekadencki, mroczny Breslau w okresie  międzywojennym jest doskonałym tłem dla pierwszego spotkania z radcą kryminalnym Eberhardem Mockiem. To mroczne, budzące strach miasto, z ciemnymi spelunami i burdelami tuż za opłotkami, żyje w „Śmierci w Breslau”tak, że niemal można poczuć jego śmierdzący oddech. Nie znam Wrocławia prawie wcale, więc nie mogłam, dzięki spisowi ulic i placów umieszczonemu na końcu książki, spacerować po nim swobodnie i rozpoznawać znajome miejsca, ale to mi nie przeszkadzało.  Lubię tą kwaśną mieszankę alkoholowo-papierosową, jaką przesiąknięta jest ta książka, lubię tą drobiazgową otoczkę, którą kreuje Autor, abyśmy mogli oddychać atmosferą tamtych lat. Zapach golonki z kapustą unosił się nad moją głową niemal cały czas podczas lektury. Zdecydowanie.

Baronówna Marietta von der Malten zostaje zamordowana w pociągu na trasie Berlin-Wrocław. Morderstwo jest wyjątkowo okrutne, wśród jej wnętrzności wiją się skorpiony, a na ścianie umieszczono werset w bliżej nieznanym nikomu języku. Początkowo sprawy idą bardzo dobrze, sprawca zostaje pojmany, ale to tylko z pomocą wyjątkowych "środków" gestapo. Taki szybki rezultat nie tylko odpowiada samemu Mockowi, ale i gestapo, bowiem każdy czerpie z tego profit. Jednak wkrótce okazuje się, że śledztwo trzeba będzie ponownie potajemnie przeprowadzić i dowiedzieć się, co się naprawdę stało. Do akcji dołącza Herbert Anwaldt...

Mając za sobą cykl lwowski widzę teraz, jak wielkie powinowactwo z Mockiem, nie tylko duchowe, wykazuje Popielski. Bo Mock to także niezwykły radca kryminalny. Mimo rzemieślniczego, ubogiego pochodzenia chciałby wierzyć, że zalicza się do „arystokracji ducha”, pochłaniają go mistrzowskie rozrywki szachowe, literatura klasyczna, posługuje się sprawnie łacińskimi sentencjami, czasami popularnymi, a czasami tak wyszukanymi, że aż nieprzekonywującymi. To taka przeciwwaga dla tej drugiej strony Mocka – egoistycznej, pozbawionej jakiekolwiek etyki zawodowej, kolekcjonera „haczyków” – informacji o wszystkich w mieście, które w odpowiednim momencie zawsze używa jako imadeł zakładanych na głowy swoich ofiar i wrogów. Mock nie ma klasy, zwalcza przemoc przemocą, jest brutalny i nieobliczalny. Taki zlepek cech nie do końca mnie przekonuje, to tak, jakby udowadniać na siłę, że typowy „mięśniak” ma mózg, toteż nie ma mowy, abym wzdychała z tęsknotą na myśl o Mocku, jak niektóre panienki na stronach książki.

Historia prowadzona jest niespiesznie, wszystkie poszlaki, które prowadza do rozwiązania tej historii Autor dzierży mocno w swojej ręce, powodując, że jest się zmuszonym doczytać książkę do końca. Gdzieś tam przy końcu tropy wyrywają się trochę spod  kontroli i w głowie zaczyna układać się w  historia, pozwalając domyślać się zakończenia i osoby sprawcy, ale to mi nie  przeszkadzało.
Jak to bywa u Marka Krajewskiego rozwiązanie zagadki ukryte jest w odległej przeszłości, tym razem sięga ono do korzeni Jazydyzmu, a ja takie nieoczywistości lubię, toteż czuję się usatysfakcjonowana. Z wielką chęcią sięgnę po kolejne części o Breslau z Eberhardem Mockiem w roli głównej, nawet jeśli go niezbyt lubię.


__________
Marek Krajewski, Śmierć w Breslau, Wydawnictwo Znak, Kraków 2010, s. 254.

Pierwsze zdanie: Lipcowy upał był nie do zniesienia.

Ostatnie zdanie: W ciemnościach nocy neonowy palacz na reklamie rytmicznie poszczał serię kółek z papierosowego dymu. 



---------------------------

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Polacy nie gęsi, Trójka e-pik, Z półki - 2013.


Image and video hosting by TinyPic


16 komentarzy:

  1. Nie wiem czemu, ale jakoś nie mogłam się wciągnąć w ten cykl Krajewskiego. Może jeszcze kiedyś zrobię drugie podejście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ze nie kazdy lubi proze kryminaly Krajewskiego.
      Osobiscie lubie ta mroczna, gesta atmosfere.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa, czy przypadnie Ci do gustu :)

      Usuń
  3. Szybka jesteś, ja chyba też przeczytam Krajewskiego w ramach trójki, ale 2 dni - pobiłaś chyba rekord czytania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajelo mi to tylko dzisiejszy poranek, jako ze jestem chora, nie moglam spac od 6.00, wiec lezalam i czytalam...
      To jest jedyny plus chorowania;) Nie mozna mowic, ale mozna jeszcze poczytac. :)

      Usuń
  4. Średnio oceniłam tę książkę, bo akcja jak dla mnie rozwijała się nieco zbyt powoli, a główny bohater w ogóle nie przypadł mi do gustu. Kupiłam drugą część tej serii, ale jakoś nie mam chęci po nią sięgać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, widzialam na LC. Wiem, ze wolna akcja bedzie minusem dla czesci czytlenikow, mnie to nie przeszkadzalo. A Eberhardt Mock zdecydowanie nie jest osobnikiem, do ktorego pala sie sympatia.

      Usuń
  5. Mam tę książkę u siebie na półce, gdyż jakiś czas temu wygrałam ją w pewnym konkursie. Teraz wypadałaby ją przeczytać, ale nie mogę się jakoś przełamać. Wolę jednak na chwilę obecną inne gatunkowo powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kryminaly nie sa moim ulubionym gatunkiem, ale od czasu do czasu lubie przeczytac. Jakby na to nie patrzec, to sa to "jednorazowki", przynajmniej dla mnie. nie zdarzylo mi sie jeszcze wrocic do kryminalu, glownie dlatego, ze nie widze sensu powtornego czytania, bo znam juz rozwiazanie zagadki. Ale to ja.

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Tak, zauwazylam, ze istnieje grono czytelnikow, ktrzy nie przepadaja za proza pana Krajewskiego. Ja z kolei ja bardzo lubie.

      Usuń
  7. Było to moje pierwsze spotkanie z Krajewskim i nieco się zawiodłam. Dam mu jeszcze szansę, ale sięgnę chyba po cykl lwowski dla odmiany...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cykl lwowski juz za mna i jest on podobny w klimacie do wroclawskiego. Zauwazylam, ze kryminaly pana Krajewskiego budza skrajne emocje. Mnie sie podobaja.

      Usuń
  8. Czytałam "Widma" i na tym moja przygoda z Krajewskim się skończyła. Widzę, że sporo u Ciebie polskich kryminałów, więc chciałabym Cię zaprosić do mojego wyzwania czytelniczego. Polecam się:
    http://52tygodnie.blogspot.com/2013/05/czytamy-polskie-kryminay-wyzwanie.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monotemo, dziekuje za zaproszenie.
      Powaznie sie nad nim zastanowie, bo kryminalow nie czytam az tak duzo, rzadziej niz raz na miesiac. Mam ich jednak kilka na polce i moze wyzwanie mogloby mnie zmobilizowac, aby wreszcie po nie siegnac?

      Jesli chodzi o pana Krajewskiego, to mnie odpowiada jego styl, mam zreszta reszte jego wroclawskiego cyklu na polce...

      Usuń

Za Twój czas i każde pozostawione słowo bardzo dziękuję :)